Stefan Steć


Stefan Steć to postać, która pozostawiła trwały ślad w historii Polski, zwłaszcza w kontekście działań humanitarnych i wojskowych. Urodził się 20 listopada 1964 roku w Warszawie, a jego życie zakończyło się tragicznie 29 września 2005 roku w Hadze.

Steć był majorom Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej i wsławił się swoją niezłomną postawą w trudnych warunkach. W 1994 roku brał udział w Misji Organizacji Narodów Zjednoczonych mającej na celu pomoc Rwandzie podczas okrutnych wydarzeń, które miały tam miejsce. Jego **odwaga i poświęcenie**, które wykazał w ratowaniu życia niewinnych ludzi, zostały docenione przez najwyższe władze.

W uznaniu za niezwykłą ofiarność w obliczu niebezpieczeństwa, Stefan Steć został odznaczony Krzyżem Zasługi za Dzielność. Mimo iż jego życie zakończyło się w wieku zaledwie 41 lat, pozostawił po sobie wspomnienia zarówno jako żołnierz, jak i człowiek wrażliwy na cierpienie innych.

Jego śmierć była wynikiem powikłań związanych z zespołem stresu pourazowego, co podkreśla tragiczne skutki, jakie mogą nieść ze sobą doświadczenia w strefach konfliktów zbrojnych.

Młodość

Stefan Steć zainicjował swoją służbę wojskową w 1982 roku. Już w kolejnych latach, bo od 1983, poświęcił się nauce w Wojskowej Akademii Technicznej. W trakcie studiów podjął decyzję o zgłoszeniu się do służby w polskich siłach pokojowych pracujących w misjach ONZ. W tym celu przeszedł odpowiednie przeszkolenie, jakie odbyło się w Centrum Szkolenia na Potrzeby Sił Pokojowych mieszczącym się w Kielcach-Bukówce.

Stefan Steć zadebiutował w pierwszej misji ONZ, biorąc udział w siłach UNTAC, które miały za zadanie nadzorować pierwsze wybory parlamentarne w Kambodży. Jego misja koncentrowała się na stolicy kraju, Phnom Penh, gdzie Polska zorganizowała kontyngent mający postać batalionu. W skład tego batalionu wchodziły jednostki inżynieryjne oraz zaopatrzeniowe, które miały na celu m.in. naprawianie dróg i mostów oraz dostarczanie niezbędnych rzechów takich jak woda, żywność i paliwo do jednostek operacyjnych.

Służba w UNAMIR podczas ludobójstwa w 1994 roku

W kolejnej delegacji major Stefan Steć uczestniczył w misji pokojowej UNAMIR w Rwandzie. Polskie siły zbrojne, reprezentujące kraj w tej misji, były w bardzo trudnej sytuacji, z niedoborem sprzętu oraz wsparcia ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej. Warto zaznaczyć, że politycy w Polsce wówczas lekceważyli zagrożenia, wyrażając przekonanie, że sytuacja w Rwandzie jest „klasyczna” i nie stwarza ryzyka. Misja trwała od października 1993 roku aż do marca 1996 roku, a wzięło w niej udział zaledwie pięciu polskich oficerów i chorążych, którzy przeszli z zakończonej wcześniej, także problematycznej misji w Kambodży (UNTAC) i dotarli do Kigali w listopadzie oraz grudniu 1993 roku. Ich podstawowym zadaniem było zorganizowanie działań pomocowych oraz wsparcie logistyczne dla UNAMIR.

Niemal od samego początku, mjr Steć dostrzegł, jak niektórzy żołnierze UNAMIR określają tę misję jako „Mission Impossible”. Ruchy milicji Hutu oraz doświadczany przez ludność przemoc i łamanie fundamentalnych praw człowieka sprawiały, że stawało się jasne, iż sytuacja w Rwandzie wymaga pilnej interwencji. „Rwanda była beczką prochu, a ludobójstwo wisiało w powietrzu”, mówiąc o tym, jak międzynarodowa społeczność opóźniała zdecydowane działania, mając nadzieję na rozwiązanie problemu. Niestety, członkowie Organizacji Narodów Zjednoczonych zbagatelizowali nadchodzące zagrożenie, którego tragiczne konsekwencje były wkrótce widoczne.

Gdy 6 kwietnia 1994 roku w Rwandzie rozpoczęło się ludobójstwo, mjr Steć był jedną z pierwszych osób, które dotarły na miejsce pierwszej masakry w Gikondo, współpracując z innymi oficerami, w tym z polskim majorem Markiem Pazikiem oraz kanadyjskim majorem Brentem Beardsley. Jego determinacja doprowadziła do tego, że osobiście zarejestrował brutalne sceny przedstawiające ofiary masakry, co miało dowodzić skali ludobójstwa. Był to także moment, gdy użył terminu „ludobójstwo” po raz pierwszy jako oficer UNAMIR, mimo że wyraźnie zabroniono tego w oficjalnej korespondencji z kwaterą główną ONZ w Nowym Jorku.

Wkrótce po tym, Steć zauważył, że liczba masakr w Gikondo rośnie. Szacowano, że każdego dnia bojówki Interhamwe mordowały około 10 000 Rwandyjczyków. W odpowiedzi na narastającą tragedię, Steć razem z czwórką polskich oficerów postanowił stworzyć Komórkę Akcji Humanitarnej, której celem była koordynacja działań ratunkowych. Już przed 15 kwietnia 1994 roku, opracowali szczegółowy plan pomocowy, który obejmował stworzenie stref bezpieczeństwa dla prześladowanej ludności oraz organizację pomocy humanitarnej. Niestety, szereg planów nie został zrealizowany z powodu nacisków ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz decyzji podejmowanych przez wpływowe kraje, takie jak Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone oraz Belgia.

Patrząc na napotykane trudności, Steć i jego zespół usłyszeli zalecenia, by zamiast ratować życie ludzi, prowadzić rozmowy o niemożliwym do osiągnięcia zawieszeniu broni. Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna; mimo, że na terenie Rwandy istniało 91 stref bezpieczeństwa, UNAMIR nie miał wystarczających sił, aby chronić nawet cztery z nich.

W krytycznym momencie, to właśnie Steć, razem z tunezyjskimi kolegami, zorganizował akcję ratunkową w hotelu Mille Collines, wypisując nazwiska osób, które miały szansę na ratunek. W bezpiecznym lobby hotelowym pojawiła się lista osób, które mogły być uratowane, jednak warunkiem było posiadanie wizy belgijskiej oraz gwarancji finansowej na przyjęcie poza granice Rwandy. W pobliskim kościele St. Famille, schronienie znalazło ponad 5000 ludzi, z których każdej nocy część była brutalnie zabijana przez milicję Interhamwe. Niestety, brak ważnych wiz uniemożliwiał jakąkolwiek pomoc.

W maju 1994 roku, Steć podjął kolejną próbę realizacji swojego planu pomocy humanitarnej, której sens dostrzegł generał Dallaire. Niestety, z przyczyn politycznych, sytuacja stała się praktycznie niemożliwa do zrealizowania. W obozach UNAMIR narastało poczucie frustracji wobec działań polskich oficerów, a ich pomoc była postrzegana przez wielu jako mało sensowna. W obliczu takiej sytuacji, mjr Steć zaczął rozważać dezercję z UNAMIR i wstąpienie w szeregi Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego. Wciąż jednak trzymał w ręku listę ludzi, którzy mieli szansę na uratowanie.

W końcu, po interwencji Wielkiej Brytanii, Rada Bezpieczeństwa ONZ podjęła decyzję o wycofaniu większości sił UNAMIR, a Steć postanowił pozostać, nawet w obliczu zaprzestania dostarczania zapasów dla pozostałych żołnierzy w Rwandzie.

Fundacja Amahoro

Po zakończeniu tragedii ludobójstwa w Rwandzie w lipcu 1994 roku, Stefan zdecydował się na opuszczenie misji UNAMIR i osiedlenie w Hadze, gdzie mieszkał ze swoją przyjaciółką Heather Kilner. W Hadze, Stefan podjął pracę jako informatyk, co pozwoliło mu na zaoszczędzenie odpowiedniej sumy pieniędzy.

Wspólnie z Heather postanowili założyć Fundację Amahoro, której celem jest wsparcie dzieci w Rwandzie, w szczególności tych, które straciły rodziców w wyniku konfliktu. Fundacja koncentruje się na wspieraniu edukacji oraz łagodzeniu skutków głodu i ubóstwa, które dotykają lokalną społeczność.

Stefan, wykorzystując swoje umiejętności technologiczne, stworzył witrynę internetową, która pomaga w pozyskiwaniu funduszy oraz ludzi dobrej woli, pragnących wspomóc działania fundacji. Jego zaangażowanie i determinacja w niesieniu pomocy dzieciom w Rwandzie są niezwykle inspirujące i pokazują, jak można przekształcić osobiste doświadczenia w działania mające na celu poprawę życia innych.

Dalsze losy

Stefan Steć, za swoje działania podczas kryzysu w Rwandzie, został uhonorowany przez prezydenta RP, Lecha Wałęsę, otrzymując Krzyż Zasługi za Dzielność. Mimo tego wyróżnienia, postanowił oddać je wszystkim ochotnikom, którzy postanowili pozostać w siłach UNAMIR, pomimo ich formalnego rozwiązania. W szczególności podkreślił rolę generała Dallaire, którego odwaga oraz zdolności przywódcze miały kluczowe znaczenie, pozwalając im działać wbrew intencjom społeczności międzynarodowej.

W 2005 roku w Hadze miała miejsce szczególna projekcja filmu Hotel Rwanda, na którą Stefan Steć otrzymał zaproszenie. Po seansie, który ukazywał żołnierzy ONZ w niezbyt korzystnym świetle, przeprowadzono dyskusję panelową, podczas której Steć był publicznie krytykowany za rzekome niedopatrzenia w kontekście ratowania życia wielu Rwandyjczyków.

Niestety, Steć doznał poważnego załamania psychicznego zaraz po tej projekcji. Jego stan zdrowia szybko się pogarszał; przestał jeść, a mimo prób pomocy ze strony doświadczonych psychiatrów, którzy wcześniej wspierali żołnierzy z holenderskiego batalionu ONZ w Srebrenicy, w wyniku powikłań związanych z zespołem stresu pourazowego, zmarł we wrześniu 2005 roku.

W filmie kanadyjskim Podać rękę diabłu, który opowiada o ludobójstwie w Rwandzie, postać Stefana Stecia została sportretowana przez aktora Marka Antony Krupę. Został w ten sposób uwieczniony w historii na zawsze, jako symbol trudnych wyborów i tragedii, które miały miejsce podczas tego dramatycznego okresu.

Przypisy

  1. The Media and the Rwanda Genocide: walking the road to genocide, Gerald Caplan Call et al, IDRC, 2007, ISBN 0-7453-2625-0.
  2. a b c History? This film is fiction – A new BBC film telling the ‘truth’ of events in Rwanda only compounds the original sins of the West’s media, Linda Melvern, The Observer, 19.03.2006 r.
  3. a b c d Major Stefan Stec – UN peacekeeper on 'Mission Impossible’ in Rwanda. independent.co.uk, Linda Melvern, 07.10.2005 r.
  4. a b c d e f g speech. london.iwm.org.uk, The Rwanda Forum, Imperial War Museum London, 27.03.2004 r.
  5. a b Polacy w służbie pokoju 1953-2003, Agencja Wydawnicza CB, Warszawa 2002, ISBN 83-7339-016-2.

Oceń: Stefan Steć

Średnia ocena:4.54 Liczba ocen:18